wtorek, 17 grudnia 2013

Expensive bad manners! A lesson to be learnt!

Yesssssssss......
Finally France gives me a reason for praising, not grousing!
Here is a short story which shows that good manners are almost scarce as hen`s teeth*
(extremely rare*)

How many of you would work either in the restaurants, cafes, pubs etc. and would be fed up not that much with the job itself as with the 'nice' customers ?
They can either make your day or spoil it completely!


But here is a piece of good news coming!
One of the managers of a French cafe in Nice implemented an amazing way to 'punish' unpleasant customers:

Żródło: Internet



Basically the idea is simple:
If one orders a coffee with no: please, good morning, thank you he will have to pay quite an exaggerated amount of 7 Euros.
If one is polite enough to  add: please, the price drops down to 4,25 E.
And if one orders a coffee in a normal way (which seems to be extinct) and says: Hello, please and thank you he pays a very decent price of  1,40 E.

If you feel like reading more about it have a look in here:
http://www.independent.co.uk/news/world/europe/french-caf-starts-charging-extra-to-rude-customers-8998130.html

It is a pity that nobody invented such an idea when I worked as a waitress - even dealing with a rude customer would be a pleasure while charging him of  7 Euros for a coffee :)


Wouldn`t it be easier and CHEAPER  if we were simply nice to one another? 


What do you think about this initiative? Are you for or against it?

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Wyposażonego Pan Bóg strzeże czyli nie zapomnij namiotu do swojego samolotu!

Znalezienie zakwaterowania w Paryżu (ogólnie we Francji) powinno zostać dodane do listy cudów świata, bo z nimi graniczy! Nie wiem czy to tylko moje doświadczenia, ale sporo już jeździłam i mieszkań wynajmowałam i wyglądało to mniej więcej tak: masz kasę, wynajmujesz studio/ pokój  itp. i nikt Ci się nie pyta skąd ją masz, ważne by płacić rent (z ang. czynsz) regularnie, ot co!

W Paryżu sprawy się nieco komplikują. Musimy być przygotowani, że znalezienie własnych czterech kątów kosztować nas będzie trochę czasu...no i nerwów. Zanim wypatrzymy sobie mieszkanie, uszykować należy tzw. 'dossier' czyli teczkę z wszystkimi wymaganymi dokumentami:

- 3 ostatnie wypłaty (tzn. wydruki potwierdzające wysokość wynagrodzenia)
- numer konta bankowego
- umowę o pracę (wyłącznie umowa na stałe czyli tzw.CDI!)
- często wymagany jest: 'un garant' czyli osoba, która poświadczy, że w razie gdyby osoba wynajmująca mieszkanie nie płaciła czynszu, to ona będzie robiła to za nią! Tu pojawia się problem dla 'tubylców', ponieważ przeprowadzając się do obcego kraju, przyjeżdżamy zwykle sami bądź też z partnerem/ partnerką/ rodziną i zwykle nie mam osoby tam, aż tak bliskiej, która mogłaby nam taką usługę poświadczyć. Znam przypadki, gdzie czasami nawet rodzice nie chcą swojej córce czy synowi tego podpisać...
- I oczywiście najważniejsze: mamona! liczy się przede wszystkim wysokość Waszych zarobków. W zależności jaka firma, takie wymagania np: aby wynająć studio (22m, koszt 600 Euro) trzeba zarabiać 3 bądź 4 krotność wartości czynszu, aby przejść pomyślnie przez kontrolę systemu finansowego!  Rzadko kto od początku zarabia wystarczającą kwotę, która by spełniała te warunki - mam na myśli Polaków (inne nacje oczywiście też), którzy przyjeżdżają do Francji i szukają pracy, na początek często biorą pierwszą lepszą, aby mieć jakiekolwiek źródło dochodu, a docelowej w międzyczasie szukają. No ale gdzieś spać trzeba!? Toteż stąd pomysł tytułowego namiotu;). Prawda, że sympatycznie?


Źródło: Internet
Aczkolwiek na taką opcję myślę, że by się każdy pokusił!
Ja na pewno!
p.s ciekawe jakie jest maksymalne obciążenie:D
Źródło: Internet

Poniżej podaję przydatne stronki:
http://www.localerte.fr/adherent/bienvenue.php
Jest to serwis płatny aczkolwiek sprawdzony, właśnie tam znalazłam mieszkanie. Abonament wynosi od 3 do 30 euro i wyświetla wszystkie ogłoszenia, z pierwszej i drugiej ręki. Określamy sobie również parametry i dwa razy dziennie otrzymujemy powiadomienia! Tak więc jeśli ktoś sprawdza skrzynkę regularnie, to może być pewien, że gdy zadzwoni nie usłyszy: Przepraszam, wynajęte!

Następnie stronka, gdzie wszystkie mieszkania są do wynajęcie bezpośrednio od właścicieli i nie trzeba płacić tzw. l`agence fraise, które często wynosi od 350 do 500 Euro (opłata jednorazowa  za korzystanie z usług firmy): http://www.pap.fr/

Na koniec nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam cierpliwości w szukaniu swojego kawałka nieba na Ziemi. Francuzi, tak jak i my używają powiedzenia:

Comme on fait son lit, on se couche 
(z. fr. Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz)

 aczkolwiek w ich przypadku powinno raczej brzmieć: Jak Ci pościelą...

Zapowiedzi

Ósmy cud świata - czyli zakwaterowanie w Pari! 
Lektura na dobre spanie, pojawi sie wieczorkiem!

piątek, 13 grudnia 2013

Lista "Szoków" z przymrużeniem oka;)

Każdy naród posiada jakieś szczególne cechy, obyczaje, tradycje itp. Tak i Francuzi. Posiadają pewne typy zachowań, przyzwyczajenia, po których od razu można powiedzieć: oooo, Francuz, polubić Go bądź też nie!
Stworzyłam swoją listę 'Szoków' :)

Szok numer 1: Zamiast: Przykleił się jak rzep do ogona, można by powiedzieć: Przykleił się jak Francuz do buta :D
Otóż, Francuzi wchodzą do mieszkania w butach..w sensie, że sobie tak po całym tańcują bez zdejmowania ich w progu!!! Nie ważne czy mowa tu o własnych czterech kątach czy czyichś!!! No moja mama dostałaby chyba zawału, jakby na jej śnieżno biały dywan, który codziennie traktuje odkurzaczem wszedł gość w butach! Ale nie we Francji! Francuz nie założy naszych tzw 'kapci' czy też nie będzie 'paradował' w skarpetkach. Tak więc mała rada przed zaproszeniem owego gościa :
a) pozwijaj dywany b) nie zapraszaj Go.


Szok numer 2: Paryskiej mody jak na lekarstwo
Tyle się mówi o modzie w Paryżu, powiem szczerze, gaci nie zrywa, ot co! Zdarzają się oczywiście fajnie ubrane kobiety i mężczyźni (częściej oni) aczkolwiek są to jednostki. Francuz bardziej inwestuje w bibeloty, gadżety takie jak okulary z dużym, widocznym logiem nazwy czy też zegarek aniżeli w samo ubranie. Może zaprosimy Francuzów na lekcję mody paryskiej do Polski, a moi wykwalifikowani znajomi będę mieli im na ten temat wiele do powiedzenia.
Oceńcie sami:

Uczcie się od najlepszych!
Tyle się mówi o damach we Francji, a na jednym  polskim metrze
kwadratowym więcej ich niż w całym Paryżu:D
Taras & Lotos jakby się z paryskich salonów prosto wyrwali:D

Szok numer 3: Gość w dom, Francuz niezadowolony 
Krótko, Francuzi lubią gości, ALE, pod warunkiem, że ich odwiedziny zostały zapowiedziane z 'dwuletnim' wyprzedzeniem. Nie ma tam takich polskich klimatów jak u mnie: spotykam starą znajomą na targu, rozmawiamy od 20minut przestępując z nogi na nogę, to więc zapraszam ją na kawę i częstuję czym chata bogata: ciastkiem, zupą tudzież nalewką Babuni;). Z Francuzem nadal byś stał i stał i stał..i stał


...nadal stoisz!

Szok numer 4: Doładowanie biletu trudniejsze od usmażenia  "krokietu" 
Kolejny fenomen, to doładowanie biletu tygodniowego. Otóż, przetestowałam to na własnej skórze i portfelu -zapłaciłam mandat 60 Euro (tzn.jeszcze nie). Wtorek rano, Bagieta doładowuję swoją kartę Navigo (czyli takie plastiki jak u nas na bilet miesięczny) na cały tydzień, mając na myśli ten właśnie tydzień, logiczne nie? No właśnie nie! NIE W PARYŻU! Żeby naładować na ten właśnie tydzień, który się zaczął w poniedziałek, a mamy wtorek, muszę doładować TYLKO w poniedziałek. Ja doładowałam we wtorek co oznacza, że doładowałam na tydzień następny, który zacznie się dopiero za 6 dni! Co zrobiła Bagieta, pomyślałam, że bramka może nie działa, no bo skoro co dopiero doładowałam sobie tygodniówkę, to jak tu myśleć inaczej i sobie jak sarna przeskoczyłam przez bramkę (o skakaniu za chwilę). Dzień dobry, od razu mandacik! 

Szok numer 5: Lepsze nad bramką skakanie, niż za bilet opłat umieszczanie
Jeśli byliście już w paryskim metro, to na pewno widzieliście liczne skoki nad bramką, przejścia bokiem przez szparę - opcja dla szczupłych, rzucanie bagaży na drugą stronę, później przerzut właściciela owego bagażu - no opcji i pomysłów jest wiele w zależności od wieku, nacji czy sprawności fizycznej. "Na Polaka" wygląda to tak:  duże bramki, przez które można przejść wygodnie z bagażami, otwierają się bardzo szeroko i na raz może przejść kilka osób. Nie wymaga to ani zwinności ani pośpiechu, wystarczy zauważyć, że ktoś otwiera bramkę i się za nim ustawić. A co mówi Polak po takiej 'akcji ": łooooo Zdzichu, ale się nam udało". 


Szok numer 6: Częste mycie, skraca życie
W szoku nr.6 posłużę się trochę statystykami, żeby nie być gołosłowną, bo co jak co, ale trudno jest mi cokolwiek na ten temat powiedzieć, gdyż Francuzi inwestują spore sumy w zakup perfum. Niektórzy się śmieją, że popryskasz to tu, to tam i prawie jak mycie:)
Otóż według badań opinii BVA:
-  przeciętny Francuz przyznaje się, że nie bierze codziennie prysznica,
- 3,5 %, że biorą go raz w tygodniu
- a 20 % nie myje rąk przed posiłkiem
(źródło: http://www.sfora.pl/Francuzi-to-brudasy-Mycie-to-strata-czasu-a48537)

Ale co jest najdziwniejsze w tym wszystkim to fakt, że to właśnie Francuzi spędzają w łazience najwięcej czasu. Pozostawię bez komentarza!

Fajny szok numer 7: Czerwone nie tylko dywany!
We Francji, żeby poczuć się kobieco i pomalować swoje usta na czerwono nie trzeba koniecznie wyjść na imprezę, można równie dobrze dodać im ponętnego koloru idąc do sklepu po bułki czy na spacer z psem. Na początku było to trochę dla mnie 'prowokacyjne', ale stwierdzam, że fajnie  takie szare dni rozjaśnić sobie takim pięknym kolorem! A co dopiero przechodniom ;)

Chętnie się dostosowałam do
obowiązujących norm.
Teraz nawet do snu nakładam
czerwoną szminę:D

Jeśli macie jakiegoś "szoka", to zapraszam, dopiszemy do listy! 

Pamiętajcie, że piszemy to z tak zwanym przymrużeniem oka, gdyby ktoś szukał zwady! A jeśli jesteś Francuzem rozumiejącym język polski, to pamiętaj: zawsze możesz napisać coś o Polakach i Twoich szokach, myślę, że Twoja lista będzie dłuższa od mojej. 
I tak Was serdecznie pozdrawiam Moi Francuzi, moja Francjo ;) 






Mickey rekrutuje !!!


Jeśli jest tam przed ekranem ktoś, kto szuka pracy, bądź pragnie zmienić coś w swoim życiu, to jest szansa: 7/8 lutego Disneyland Paris rekrutuje na kontrakty umowy stałej (tzw. CDI - un contrat à durée indéterminée), tymczasowej (CDD-contrat à durée déterminée)  oraz staże ( un stage).


Więcej informacji, znajdziecie tutaj:
http://disneylandparis-casting.com/fr/postulez?jobid=3121

Dodam, że jest to fajna praca, w międzynarodowym środowisku, która na pewno oferuje spokojny start w nowym Państwie i nawet daje możliwość dość przystępnego cenowo zakwaterowania (bo wynajęcie mieszkania we Francji graniczy z takim małym 'cudzikiem').. oczywiście mogłabym znaleźć i kilka negatywnych stron, ale przecież nie o to tutaj chodzi:) One są wszędzie, w każdej pracy i w każdym kraju!

Źródło: Internet

Porozmawiajmy o tym Mieście Zakochanych...


“Even the pigeons are dancing, kissing,
going in circles, mounting each other.
Paris is the city of love,
even for the birds.” 

Paryż uważany i kojarzony jest z miastem miłości. Któż do niej nie tęskni i nie wygląda? Pewnie wszyscy, nawet Ci, którzy się do tego nie przyznają:). W Paryżu wszystko wydaje się piękniejsze, ludzie też. Sceneria jest wręcz stworzona i obligująca do zakochania się: małe uliczki opiewające tajemniczością, grajkowie, uliczni artyści, kwiaciarze sprzedający czerwone róże, małe kafajki, w których wnętrzach czekają romantyczne zakamarki dla zakochanych. Jest także specjalne miejsce, gdzie swoją miłość mogą wyrazić wszyscy: mieszkańcy, turyści, biedni, bogaci, tam nie liczy się kolor, wiek, pochodzenie..tam liczy się miłość, nawet ta wakacyjna! Mowa o: PONT DES ARTS - najprościej mówiąc, tam możesz zamknąć swoją miłość na kłódkę:) Jest to jeden z najbardziej robiących wrażenie mostów (jak dla mnie), gdzie blask kłódek i obejmujące się czule pary widać już z daleka...

Drodze na most 'miłości' towarzyszy niesamowicie malowniczy widok.

Gdy liczba  kłódek na moście przekoroczyła 1600 władze zaczęły je zdejmowąć, ale jak widać miłości nie można ograniczać, bo nowe przybywają w zaskakującym tępie.
Pierwszy most wykonany z żelaza, wzorowany na moście brytyjskim. 
Tutaj miłość nie zna granic. Każda przyczepiona kłódka to.... 
inna historia. 


(Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa)





czwartek, 12 grudnia 2013

Zapowiedzi

Dzisiaj, w późniejszych godzinach pojawi się artykuł o tym, za czym każdy
goni..i nie chodzi mi o pieniądzę! Jeśli chcecie się rozmarzyć choć na kilka minut w
ponure popułudnie bądź zrobić sobie przerwę w pracy, to zapraszam:)