piątek, 13 grudnia 2013

Lista "Szoków" z przymrużeniem oka;)

Każdy naród posiada jakieś szczególne cechy, obyczaje, tradycje itp. Tak i Francuzi. Posiadają pewne typy zachowań, przyzwyczajenia, po których od razu można powiedzieć: oooo, Francuz, polubić Go bądź też nie!
Stworzyłam swoją listę 'Szoków' :)

Szok numer 1: Zamiast: Przykleił się jak rzep do ogona, można by powiedzieć: Przykleił się jak Francuz do buta :D
Otóż, Francuzi wchodzą do mieszkania w butach..w sensie, że sobie tak po całym tańcują bez zdejmowania ich w progu!!! Nie ważne czy mowa tu o własnych czterech kątach czy czyichś!!! No moja mama dostałaby chyba zawału, jakby na jej śnieżno biały dywan, który codziennie traktuje odkurzaczem wszedł gość w butach! Ale nie we Francji! Francuz nie założy naszych tzw 'kapci' czy też nie będzie 'paradował' w skarpetkach. Tak więc mała rada przed zaproszeniem owego gościa :
a) pozwijaj dywany b) nie zapraszaj Go.


Szok numer 2: Paryskiej mody jak na lekarstwo
Tyle się mówi o modzie w Paryżu, powiem szczerze, gaci nie zrywa, ot co! Zdarzają się oczywiście fajnie ubrane kobiety i mężczyźni (częściej oni) aczkolwiek są to jednostki. Francuz bardziej inwestuje w bibeloty, gadżety takie jak okulary z dużym, widocznym logiem nazwy czy też zegarek aniżeli w samo ubranie. Może zaprosimy Francuzów na lekcję mody paryskiej do Polski, a moi wykwalifikowani znajomi będę mieli im na ten temat wiele do powiedzenia.
Oceńcie sami:

Uczcie się od najlepszych!
Tyle się mówi o damach we Francji, a na jednym  polskim metrze
kwadratowym więcej ich niż w całym Paryżu:D
Taras & Lotos jakby się z paryskich salonów prosto wyrwali:D

Szok numer 3: Gość w dom, Francuz niezadowolony 
Krótko, Francuzi lubią gości, ALE, pod warunkiem, że ich odwiedziny zostały zapowiedziane z 'dwuletnim' wyprzedzeniem. Nie ma tam takich polskich klimatów jak u mnie: spotykam starą znajomą na targu, rozmawiamy od 20minut przestępując z nogi na nogę, to więc zapraszam ją na kawę i częstuję czym chata bogata: ciastkiem, zupą tudzież nalewką Babuni;). Z Francuzem nadal byś stał i stał i stał..i stał


...nadal stoisz!

Szok numer 4: Doładowanie biletu trudniejsze od usmażenia  "krokietu" 
Kolejny fenomen, to doładowanie biletu tygodniowego. Otóż, przetestowałam to na własnej skórze i portfelu -zapłaciłam mandat 60 Euro (tzn.jeszcze nie). Wtorek rano, Bagieta doładowuję swoją kartę Navigo (czyli takie plastiki jak u nas na bilet miesięczny) na cały tydzień, mając na myśli ten właśnie tydzień, logiczne nie? No właśnie nie! NIE W PARYŻU! Żeby naładować na ten właśnie tydzień, który się zaczął w poniedziałek, a mamy wtorek, muszę doładować TYLKO w poniedziałek. Ja doładowałam we wtorek co oznacza, że doładowałam na tydzień następny, który zacznie się dopiero za 6 dni! Co zrobiła Bagieta, pomyślałam, że bramka może nie działa, no bo skoro co dopiero doładowałam sobie tygodniówkę, to jak tu myśleć inaczej i sobie jak sarna przeskoczyłam przez bramkę (o skakaniu za chwilę). Dzień dobry, od razu mandacik! 

Szok numer 5: Lepsze nad bramką skakanie, niż za bilet opłat umieszczanie
Jeśli byliście już w paryskim metro, to na pewno widzieliście liczne skoki nad bramką, przejścia bokiem przez szparę - opcja dla szczupłych, rzucanie bagaży na drugą stronę, później przerzut właściciela owego bagażu - no opcji i pomysłów jest wiele w zależności od wieku, nacji czy sprawności fizycznej. "Na Polaka" wygląda to tak:  duże bramki, przez które można przejść wygodnie z bagażami, otwierają się bardzo szeroko i na raz może przejść kilka osób. Nie wymaga to ani zwinności ani pośpiechu, wystarczy zauważyć, że ktoś otwiera bramkę i się za nim ustawić. A co mówi Polak po takiej 'akcji ": łooooo Zdzichu, ale się nam udało". 


Szok numer 6: Częste mycie, skraca życie
W szoku nr.6 posłużę się trochę statystykami, żeby nie być gołosłowną, bo co jak co, ale trudno jest mi cokolwiek na ten temat powiedzieć, gdyż Francuzi inwestują spore sumy w zakup perfum. Niektórzy się śmieją, że popryskasz to tu, to tam i prawie jak mycie:)
Otóż według badań opinii BVA:
-  przeciętny Francuz przyznaje się, że nie bierze codziennie prysznica,
- 3,5 %, że biorą go raz w tygodniu
- a 20 % nie myje rąk przed posiłkiem
(źródło: http://www.sfora.pl/Francuzi-to-brudasy-Mycie-to-strata-czasu-a48537)

Ale co jest najdziwniejsze w tym wszystkim to fakt, że to właśnie Francuzi spędzają w łazience najwięcej czasu. Pozostawię bez komentarza!

Fajny szok numer 7: Czerwone nie tylko dywany!
We Francji, żeby poczuć się kobieco i pomalować swoje usta na czerwono nie trzeba koniecznie wyjść na imprezę, można równie dobrze dodać im ponętnego koloru idąc do sklepu po bułki czy na spacer z psem. Na początku było to trochę dla mnie 'prowokacyjne', ale stwierdzam, że fajnie  takie szare dni rozjaśnić sobie takim pięknym kolorem! A co dopiero przechodniom ;)

Chętnie się dostosowałam do
obowiązujących norm.
Teraz nawet do snu nakładam
czerwoną szminę:D

Jeśli macie jakiegoś "szoka", to zapraszam, dopiszemy do listy! 

Pamiętajcie, że piszemy to z tak zwanym przymrużeniem oka, gdyby ktoś szukał zwady! A jeśli jesteś Francuzem rozumiejącym język polski, to pamiętaj: zawsze możesz napisać coś o Polakach i Twoich szokach, myślę, że Twoja lista będzie dłuższa od mojej. 
I tak Was serdecznie pozdrawiam Moi Francuzi, moja Francjo ;) 






5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ja jestem w szoku.
Jak śmiałaś dodać fotę, na której spod moheru wystają pukle moich nieuczesanych włosów?!?!
Pytam się!

~Tar

Unknown pisze...

hahahaah Taras! Wybacz, aczkolwiek z puklem czy bez Twój wygląd jest jak z salonów:D

Ilona pisze...

Jaaaa Maliniak, uśmiałam się po pachy, bo wyobraziłam sobie siebie jak skaczę przez bramkę do metra i prują mi się porty:P
A co do czerwonej pomady, to uskuteczniam tę modę na goleniowską modłę i chodzę w niej 24h, nie tylko do snu:D

Unknown pisze...

Silanka kochana juz my sie tutaj nia wysmarujemy jak przyjedziesz..no worries!

Anonimowy pisze...

Ja po przyjeździe do Paryza byłam zaskoczona tym w jaki sposób mieszkańcy są bezkompleksowi - potrafią założyć brudne, zniszczone buty, podparte rajstopy, za male o 2 rozmiary spodnie i jeszcze w zimie wejść do metra z mokrymi włosami. Mówi się niby elegancja Francja, no co dzień tego nie widać (no może w tych lepszych dzielnicach bo w metrze na pewno nie)