sobota, 7 grudnia 2013

O kaszance i zmywaczu!

Z serii Bagieta chwali się i żali.....teraz będzie wyłącznie żalenie! Dodam, że jest godzina, gdzie normalni i stabilni psychicznie obywatele już uprawiają tę trudną dla mnie dziedzinę: śpią!

Jako że wyjeżdżam z Polski na dniach, to zrobiłam listę rzeczy, za którymi będzie mi tęskno na francuskiej ziemi:

  • zacznę od ekologicznych jaj Pani Jadzi z targu (imię dla dobra biznesu rzekomej Pani Jadzi zostało zmienione), które Pani J. kupuje z tajemniczego (oj bardzooo) źródła i przyczepia do nich mała naklejeczkę "eco" ... ale co... działa Marketing? działa? Kupuję, cały mendel! Po tych jajach czuję się mega ECO !
  • za bułką tartą, której nie mogę znaleźć w Paryżu i  nie wiem z czego to wynika - czy oni jej faktycznie nie używają, czy raczej powinnam zmienić sobie swój pseudonim artystyczny z Bagiety na Blondynę (choć z drugiej strony Blondyna chyba Go bardziej potrzebuje;)). Aczkolwiek, jeśli TO ktoś czyta, kto wie pod jaką nazwą mogę dokopać się tam do bułki tartej, to plissss ..komentarzyk na dole! I nie wyskakujcie mi tu zaraz łeeeee, że przecież można chleba podsuszyć i będzie jak znalazł! Otóż nie!! Francuskie bagietki stworzone są do wyższych celów! 
  • za kaszanką i tu nic nie skomentuje, jako że mam za duży szacunek dla jej smaku!
  • jak kaszanka, to i ogóraski:D
  • żeby nie było monotonnie, że tylko mi jedzie w głowie, a ja przecież całe życie na dietach jestem, to dodam do listy: zmywacz do paznokci jak kolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Otóż zmywaczowi do paznokci powinien zostać poświęcony osobny wątek, ale już skończę skoro zaczęłam.Otóż (pozwolę sobie użyć drugi raz)...zmywacze mieszczące się w budżecie Bagiety i Blondyny oscylują w graniach 4 Euro i po ich otworzeniu masz zagwarantowane, że ten 'piękny, subtelny' zapach będzie utrzymywał się w całym domu jakbyś co najmniej użył perfum Channel. Wymyśliłam metodę zmywania paznokci (w sumie Blondyna mi ją podsunęła, bo w jej 61m apartamencie, bądź 16m jak kto woli - nie czepiajmy się szczegółów- delikatnie mówiąc po otwarciu buteleczki walczymy o życie). Toteż wychodzę na klatkę schodową, biorę kilka głębokich oddechów i tempem Strusia pędziwiatr zmywam swoje paznokietki, kontrolując przy tym czy nie widać na horyzoncie sylwetki niepożądanego lokatora. Jednak po przeanalizowaniu sytuacji na klatce schodowej, gdzie obecność kobiet do mężczyzn wynosi 1:7 (ta jedynka to się Blondyny tyczy) stwierdziłam/łyśmy, że winowajca roznoszenia tej woni jest zbyt oczywisty i zaniechałam/łyśmy dalszych prób podtruwania sąsiadów B. Choć koniec końców, to na nią by wszystkie mniej pochlebne opinie spadły...


Listę uważam za nie zamkniętą. Listy część dalszej nastąpi kontynuacja ( coś mi tu składni brak, chyba pora wyspać mój mózg)
Życzę nocy, a jakiej czy miłej czy spokojne, niepotrzebne skreślić.


2 komentarze:

ina pisze...

Bułka tarta = Chapelure, ale wygląda bardziej jak panierka do kurczaków z KFC :)

Unknown pisze...

Ina, dziękuję bardzo:) udam się w jej poszukiwaniu i jak znajdę, to sobie na pewno o Tobie pomyślę. Dam znać:)Pozdrowionka.iha